18+
Kętrzyn – 1942
Siedziałem przy stoliku, na którym miałem rozłożone materiały jakie opracowywałem dla wywiadu na temat Wilczego Szańca.
Na zewnątrz było jeszcze jasno. Od czasu do czasu wyglądałem przez oko z mojego pokoju, żeby pozbierać myśli. Materiałów zdobyłem sporo. Udało mi się dzisiaj sporą ich część opisać i skatalogować. Odręcznie szkicowałem położenie budynków. Rozmieszczenie strażników i drogi dojazdowe. Moja mapa miała jeszcze sporo białych plam. Jednak byłem zadowolony z dotychczasowej pracy. Nagle usłyszałem czyjeś kroki na korytarzu. Ciężkie wojskowe buty. Ktoś szedł na tyle niezdarnie, że wyraźnie było go słychać. Zatrzymał się przed moim pokojem, a ja zamarłem. Po chwili zacząłem rozglądać się za moja bronią. Leżała na krześle po przeciwnej stronie stolika. Mogę nie zdążyć – pomyślałem. Równocześnie z moimi myślami ktoś zapukał w drzwi. Nim się odezwałem minęła chyba wieczność.
– Słucham - odpowiedziałem.
– To ja przyjechałem po Pana na prośbę Panny Helgi. – Usłyszałem głos kierowcy.
– Chwileczkę.
Emocje powoli ze mnie odpływały, jednak byłem dalej poddenerwowany pojawieniem się niespodziewanego gościa. Musiałem ogarnąć to co było na stoliku. Starałem się zrobić to w miarę cicho i spokojnie. Zgarnąłem wszystko i schowałem do małej torby. Rozczochrałem włosy i obmyłem twarz wodą. Szelki spuściłem w dół, koszulę wypuściłem poza spodnie i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je z ręcznikiem na głowie.
– O co chodzi? – Zapytałem.
– Bardzo przepraszam.
Powiedział żołnierz i stanął w postawie zasadniczej salutując. Odsalutowałem w miarę możliwości i czekałem.
– Przysłała mnie Panna Helga von Dennik. Miałem pana zaprosić do zamku.
– Zaprosić do zamku! – Odpowiedziałem z nieukrywanym zaskoczeniem.
– Tak mi przekazano. To ja może poczekam w samochodzie.
– Jeszcze nie powiedziałem, że gdzieś się wybieram.
– A, tak przepraszam. Czy mam zaczekać?
– Zaczekaj w samochodzie. Ogarnę się tylko.
Żołnierz odsalutował i się oddalił. Ja wszedłem do środka. Zająłem się uprzątnięciem dokumentów. Kiedy to zrobiłem ubrałem się i zerknąłem w lustro wychodząc.
Kierowca stał przed samochodem i jak tylko mnie dostrzegł otworzył drzwi wpuszczając mnie do środka. Usiadłem wygodnie. Helga zrobiła jak powiedziała wcześniej. Pomyślałem, że mogła być dobrym kontaktem do wykorzystania w przyszłości. Muszę to tylko dobrze rozegrać.
Po kilku minutach podjeżdżaliśmy pod bramę, którą widziałem już dzisiejszego dnia dwa razy. Na podwórku stały już dwa samochody. Kierowca zaparkował i szybko wyskoczył otworzyć mi drzwi. Kiedy wysiadłem z samochodu usłyszałem muzykę dobiegającą ze środka budynku. Powoli zaczynało się ściemniać. Ktoś wyszedł z jednego z budynków i zaczął odpalać gazowe lampy na podwórzu. Było to zaskakujące doświadczenie, dawno już takiego nie widziałem. Już miałem skierować się do wejścia, kiedy na plac zamkowy podjechał kolejny samochód. W środku dostrzegłem znaną mi osobę z opaską na oku. Zatrzymałem się i zaczekałem na niego.
– Widzę, że dostąpiłeś tego zaszczytu i dostałeś zaproszenie na imprezę. – Powiedział to bardzo poważnym głosem czym mnie zaskoczył.
– Czy mam się obawiać tego spotkania?
– To zależy co lubisz. – Powiedział zaczepnie.
– A, co to ma wspólnego z tym spotkaniem.
– Zobaczysz. Skoro zostałeś zaproszony to zaliczasz się do elity i zaufanych ludzi. Ty przodem.
Kiedy weszliśmy do środka powitał mnie przyjemny zapach unoszący się w powietrzu. Kojarzył mi się bardzo wyraźnie z czymś co dobrze znałem. Zapach ten miał kilka nut, ale przeważał dym z palonej marihuany. Pomieszczenie było sporej wielkości pokojem, w którego rogu stał fortepian. Przygrywał na nim młody mężczyzna. To odgrywaną przez niego melodię słyszałem na dziedzińcu. Obok chłopaka stała dziewczyna i śpiewała. Dookoła pomieszczenia były rozstawione kanapy. Siedziało na nich kilku niemieckich oficerów popijających coś z kieliszków i palących papierosy. Najpewniej to były właśnie papierosy z domieszką marihuany lub sama marihuana. Rozglądałem się nieśmiało. Pomiędzy siedzącymi niemieckimi oficerami rozpoznałem może dwóch, których widziałem wcześniej w kompleksie. Zaczynało mi się to nie podobać, ale już było za późno, żeby się wycofać. Musiałem grać dalej w tym teatrze.
– I jak? Podoba się? – Zapytał jednooki.
Nic nie odpowiedziałem tylko kiwnąłem głową.
– Siadaj przy mnie. Zabawa Ci się spodoba.
Rozglądałem się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie dostrzegłem Helgi.
– Szukasz królowej naszej groty rozpusty? – Powiedział bardziej stwierdzając niż pytając.
– Szukam Helgi.
– O niej właśnie mówię. Pojawi się w odpowiednim momencie. – Roześmiał się.
Posadził mnie na jednej z wolnych kanap i usiadł obok.
– Będę Cię prowadził.
– Prowadził?
– Spokojnie. Napij się, zapal i odpręż. Będzie dobrze.
– Zobaczymy.
Okna były dobrze osłonięte, wisiały na nich grube kotary. Na środku stał dziwny stolik. Przed kanapami były małe stoliczki na napoje. Pomiędzy siedzącymi krzątał się młody chłopak. Przypominał kelnera donoszącego napitki.
Nagle muzyka zamilkła. Po przeciwnej stronie drzwi, którymi weszliśmy z Clausem otworzyły się kolejne. Najpierw pojawiła się jedna postać. Była skąpo ubrana, ale twarz miała zakrytą. Rozpoznałem ją. To była Helga. Miała na sobie tylko cieniutką bieliznę i haleczkę okrywającą jej ciało. Ta cienka haleczka niczego nie zakrywała. Nie było w tym za grosz subtelności. Wyglądało wręcz ordynarnie. Poznałem ją po jej piersiach, które zapamiętałem. Na jednej z nich miała sporej wielkości pieprzyka. Zobaczyła moje spojrzenie i się zaśmiała. Ja natomiast się troszkę speszyłem.
Tuż za nią weszła kolejna kokieta w takim samym ubraniu jak ona. Jedyna różnica polegała na tym, iż na oczach miała tylko maskę. Taką karnawałową. Jednak usta i resztę twarzy miała odkrytą. Była równie piękna jak Helga. Włosy miała w kolorze niesamowitej czerni. Za nią weszła kolejna wyglądająca tak samo. Miała jednak zdecydowanie bielszą karnację i rude włosy.
Do pomieszczenia weszły jeszcze trzy inne kobiety. Wszystkie w takich samych strojach. Przeszły przed siedzącymi na kanapach mężczyznami. Szły jedna za drugą ukazując swoje wdzięki. Uśmiechały się i zalotnie obracały jakby tańczyły. Każda chciała pokazać wszytko czym dysponuje.
Zacząłem się zastanawiać o co tutaj chodzi? Czy to jakiś rodzaj domu publicznego? Byłem lekko oszołomiony tym występem.
Kiedy wszystkie dziewczyny odwiedziły swoich gości przeszły na środek pokoju. Helga weszła na stolik i na nim stanęła. Wszystkie kobiety stanęły w koło stolika. Helga zaczęła tańczyć na środku. Każda z kobiet starał się ją dotknąć. Pocałować w nogę lub rękę. Same zaczęły najpierw dotykać swoich piersi, a następnie dotykały się wzajemnie. Helga dalej tańczyła.
Byłem tak oszołomiony tym co się tu dzieje, że nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy odezwała się muzyka i śpiew.
W pewnym momencie Helga podeszła do jednej z kobiet i ta zdjęła jej bieliznę odsłaniając jej pełne wdzięki. Kiedy to zrobiła wszystkie zaczęły się rozbierać. Helga tańczyła z podniesionymi rękami w górze, a cała reszta starała się ją dotknąć. Po chwili Helga się położyła na stoliku. Jak się okazało stolik się obracał. Helga leżała z rozłożonymi udami. Stolik się obracał, a każda z kobiet zanurzała się w niej i ją całował.
Widok był dziwny i bulwersujący. Rozejrzałem się po pomieszczeniu na widzów i zrozumiałem, że to jakaś forma przedstawienia.
Kobiety masturbowały się wzajemnie i zabawiały Helgą. Ta krzyczała z rozkoszy na całe gardło. Wykrzykując – jeszcze, dziewczyny jeszcze.
Cała zabawa trwała dość długo. Wszystkie kobiety doprowadzały się wzajemnie do pełnej rozkoszy. Kilka z nich w przypływie emocji nasikało na inne. Stolik się obracał i tylko Helga mogła na nim leżeć. Ona odgrywała tu królową balu. Kiedy wszystko dobiegło końca muzyka zamilkła i rozbrzmiały brawa. Ja sam nie wiedziałem, jak mam się zachować. Musiałem stwarzać pozory i zacząłem bić brawo. Byłem przerażony tym do czego doprowadza władza i jakaś dziwa chęć dominacji nad innymi. Helga chciała tej dominacji i wszystkie te kobiety jaj uległy.
Kiedy brawa zamilkły wszystkie kobiety gęsiego wróciły do pomieszczenia, z którego przybyły. Ja zrobiłem tylko łyka mojej szkockiej.