Książki online

Odcinek 40

Odcinek 40

Gdańsk – obecnie. 

 

Stałem i patrzyłem w ekran telewizora. Zdjęcia były stare, ale rozpoznałem na nim kilka osób.

Wśród nich była moja wnuczka Laura. Stała z jednym z młodych żołnierzy. Byłem tym mocno poirytowany. To on ją zabrał na ten bal. Pamiętam, jak robiłem to zdjęcie.  

– Znalazłam go. – Powtórzyła kolejny raz Aldona patrząc tym razem na mnie. 

– Coś się stało? - Dodała. 

– Wspomnienia. – Odparłem cicho. 

Zrobiło mi się smutno i miałem ochotę jechać na jej grób. Chciałem ją odwiedzić i z nią porozmawiać. Grób jej babci odwiedziłem niedawno. Spędziłem tam kilka godzin wspominając naszą miłość. Ale na grobie mojej wnuczki nie byłem już dawno. Powinienem ją odwiedzić. Byłem jej to winien.  

– Który to? – Zapytałem wyrywając się letargu. 

Aldona odwróciła się wlano w stronę telewizora i wskazała palcem na jednego z mężczyzn. Wysokiego blondyna z troszkę nordyckimi rysami. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. Co ciekawe nieprzypomnianym go sobie. 

– Mam wrażenie, że widzę go po raz pierwszy. – Stwierdziłem. 

– Co teraz? 

– Muszę wyciąć go z tej fotografii.  

– To bierz się do roboty.  

W jej głosie pojawiła się spora dawka podniecenia związana z tym małym odkryciem.  

– Daj mi kilka chwilę. – Powiedziałem i usiadłem do komputera. 

Włączyłem program do edycji fotografii. Jeden z dowolnych, nic szczególnego. Zwykły systemowy edytor plików graficznych. Zdjęcia się załadowało. Wybrałem narzędzie edycji służące do przycinania obrazu. Ustawiłem tak aby widoczna była tylko interesująca mnie twarz po czym zapisałem efekt mojej pracy w oddzielnym pliku. Plik ze zdjęciem otworzyłem w kolejnym narzędziu do wyszukiwania podobnych fotografii i twarzy. Wyniki wyszukiwania uzyskałem dość szybko. Osoba, której szukaliśmy była na kilku moich fotografiach. Na początek przeszukiwałem własną bazę danych.  

– Ciekawe. – Powiedziałem do siebie, ale chyba dość głośno, bo Aldona się odezwała.  

– Co, co takiego znalazłeś? 

– Zobacz. – Wyświetliłem pierwsze ze zdjęć, które było w mojej bazie.  

– Co to ma być? – Zapytała zaskoczona. 

– Wiem, wiem. To bardzo stara fotografia. Przedstawia Rynek i Stary Ratusz we Wrocławiu. 

– Który to rok? 

– Ten który widać na opisie. 

– 1863? 

– Tak. I widzisz tego mężczyznę stojącego przed Ratuszem? 

– Tak, widzę. Tego w czerwonej ramce. 

– Tak. To jego szukamy. Przynajmniej według algorytmu przeszukującego moją bazę.  

– Możesz to troszeczkę powiększyć i wyostrzyć. 

– Postaram się. 

Pomieszałem troszkę w ustawieniach programu. Przybliżyłem postać i... 

– To naprawdę jest on. – Stwierdziła Aldona. 

– Na to wygląda. Czyli wiemy, że był tutaj w 1863 i tyle. 

– Jakie masz następne zdjęcia? 

Zacząłem je przeglądać. Kolejne było zdecydowanie lepszej jakości i wykonane było w Wilczym Szańcu. Stało na nim dwóch oficerów. Palili papierosy. Jeden z nich miał na głowie opaskę. Wyglądał jak pirat. Uśmiechnąłem się na jego wspomnienie. Przerzuciłem fotografię na ekran telewizora. 

– O tu widać go idealnie. A kim jest ten drugi? – Zapytała Aldona. 

– To Claus von Berg. Poznałem go w tym kompleksie. 

– A, przypominasz sobie tego drugiego? 

– To jest dość dziwne, ale nie. 

– Dobra, co tam jeszcze masz? – Ponaglała Aldona. 

Wyświetliłem kolejne zdjęcie. Były wykonane znacznie później. Ale podobnie jak poprzednie w Wilczym Szańcu. 

– Artur. – Odezwała się Aldona jak zobaczyła zdjęcie. 

– Tak to Belg. Znaczy Artur. 

Zdjęcie przedstawiało kilku oficerów stojących przed wejściem do głównego bunkra w kompleksie. Był tam Artur i ten mężczyzna. Było tam jeszcze kilka osób. 

– I co dalej? Dalej nic sobie nie przypominasz? 

– Nie, wydaje mi się, że widzę go pierwszy raz.   

– A kolejne zdjęcia? 

– System więcej nie znalazł. 

– Co? To co dalej? 

– Pojedziemy do Wrocławia tam jest spore archiwum. 

– A zdalnie? Może da się coś znaleźć zdalnie. 

– Poczekaj wrzucę jego twarz do Internetu. Może będą jakieś trafienia. 

Zrobiłem jak powiedziałem. Wykorzystałem jedną z popularnych wyszukiwarek internetowych. Wyniki wyskoczyły prawie natychmiast i było ich bardzo dużo. Co ciekawe jednym z wyników było moje zdjęcie z Wilczego Szańca. To sprzed wejścia do głównego bunkra. Natychmiast wszedłem na stronę, na której to zdjęcie się pojawiło. Były na nim narysowane czerwone kwadraty i trójkąty, ale było go dobrze widać. Strona, na którą wszedłem była swego rodzaju miejscem licytacji pamiątek po II Wojnie Światowej. Zdjęcie było wystawione na licytację. Ktoś miał jego kopię? 

– Zobacz co tu jest napisane. –  Powiedziałem. 

Opis zdjęcia sugerował, iż jest to oryginalna fotografia w rozmiarach 6 cm na 9 cm i przedstawia niemieckich żołnierzy w Wilczym Szańcu przez wejściem do siedziby Adolfa Hitlera. To wszystko się zgadzało, ale ktoś dopisał, że autorem zdjęcia jest Miłosz. A przedstawia Artura, Maxa i Bernarda.  

– Co to ma być? – Powiedziałem zaskoczony.  

– Sprawdź, kto wystawia tą fotografię. – Poleciła Aldona. 

Słyszałem ją, ale byłem troszkę zszokowany tym co zobaczyłem. 

– Halo, tu ziemia. – Powiedziała głośniej Aldona. 

– Dobrze, sprawdzam. 

Przeszedłem na profil użytkownika wystawiającego zdjęcia i tu zamarłem. Użytkownik nazywał się Miłek1542. 

– To są jakieś jaja. O co chodzi? Kim jest ten ktoś? 

– On ma wystawionych kilka przedmiotów. – Zauważyła Aldona. 

Kliknąłem na resztę jego aukcji i zobaczyłem swoje zdjęcia. Zdjęcia z Poznania, Berlina i innych miejsc. Było ich jeszcze pięć. Wszystkie z opisami. Opisami miejsc i ludzi, którzy byli na tych fotografiach.  

Fragment

"Widok był przerażający. Głowa opadła mu w dół. Włosy zasłaniały twarz. Całe ciało było zalane krwią, która ciekła z gardła. Widok przypominał mu rysunek Leonarda Da Vinci przedstawiający proporcje człowieka. Ten jednak nie był nagi, a ubrany cały na czarno."