Belin - Styczeń 1942
Kiedy wszedłem do środka usłyszałem jak drzwi delikatnie zamykają się za mną. Po chwili Mercedes złapała mnie za rękę i pocałowała w usta. To był delikatny pocałunek niezapowiadający niczego nadzwyczajnego. Patrząc mi w oczy powiedziała.
– Chodź za mną.
Trzymała mnie za rękę ciągnąc w głąb domu. Ja nic jej nie odpowiedziałem tylko podążając za nią. Prowadziła mnie korytarzem. Ja dyskretnie obserwowałem otoczenie starając się przypomnieć sobie jakie pomieszczenia mijamy. Nigdzie nie dostrzegłem jej ojca ani żadnej służby. Idąc za nią powoli rozpinałem guziki w moim płaszczu. Powoli odczuwałem ciepło jakie panuje w tym domu. Nagle zatrzymała się przed solidnymi rzeźbionymi drzwiami i odwróciła w moja stronę.
– Tu nie będzie nam nikt przeszkadzał. – Stwierdziła i wysunęła swoje kolano w spod lisiego futerka.
Uśmiechnąłem się, a ona dotknęła kolanem mojego uda delikatnie mnie nim szturchając. Zachęcająco przygryzła dolną wargę swoich czerwonych ust i otworzyła drzwi ręką trzymaną za plecami.
– Zapraszam.
To był gabinet jej ojca. Ten do którego chciałem się dostać. To chyba mój szczęśliwy dzień - pomyślałem. Oczywiście udawałem, że nie jestem zainteresowany pomieszczeniem tylko nią. Wszedłem do środka, a ona zamknęła za mną drzwi. Stanąłem na środku i odwróciłem się w jej stronę. Stała przede mną i patrzyła swoimi ślicznymi oczami w moją stronę. Włosy miała spięte w kok. Jednym sprawnym ruchem rozpuściła je lekko wstrząsając przy tym głową. Jej piwne oczy patrzyły w moją stronę. Usta dalej lekko przygryzała. Jej dłonie sięgnęły do guzików futra. Zaczęła je rozpinać. Jeden po drugim. Robiła to bardzo zgrabnie i z niesamowitą pewnością siebie. Kiedy odpięła ostatni furo się rozchyliło ukazując jej nagie ciało. Skórę miała białą, delikatną i jednolitą. Piersi lekko jej sterczały co wprawiało mnie w delikatne wibracje. Jak na te czasy zaliczała się do kobiet wyzwolonych i zadbanych. Była idealnie pozbawiona jakichkolwiek oznak owłosienia na swoim ciele. Lekko przechyliła głowę w lewo i się uśmiechnęła. Położyła dłoń na swoim brzuchu i przesunęła w stronę piersi. Pomasowała ją lekko. Ewidentnie wiedziała co robi. Nie byłem jej pierwszym, ani nawet jednym z pierwszych. Drugą dłoń położyła na swoim wzgórku i tam też się lekko pomasowała. Po czym się odezwała.
– I jak? Podobam Ci się? – Zapytała spokojnym i aksamitnym głosem.
– Jesteś naprawdę śliczna – odpowiedziałem.
– To na co czekasz?
Gabinet był sporej wielkości. Miał swoją łazienkę i jeszcze jakieś inne pomieszczenie, które zamierzałem sprawdzić. Po naprawdę niesamowitym seksie leżałem obok Mercedes, która po kilku uniesieniach zasnęła. Powoli zszedłem z kanapy i sięgnąłem do mojego płaszcza. Miałem tam ukryty eter, miałem zamiar go użyć na wszelki wypadek. Otworzyłem buteleczkę i nalałem na chusteczkę. Delikatnie podłożyłem jej pod nos. Lekko się poruszyła, ale zasnęła. Nie powinna nic pamiętać.
Podszedłem do drzwi i przekręciłem klucz, żeby nas zamknąć. Sprawdziłem, która jest godzina i okazało się, że miałem jeszcze sporo czasu. Wcześniej, tuż przed snem zapytałem Mercedes czy jesteśmy tu bezpieczni. Powiedziała, że ojciec wyjechał i wróci za dwa dni. Nie bałem się jego tylko wścibskich służących. Oni zawsze wiedzą wszystko co dzieje się w domu.
Stałem na środku pokoju i rozglądałem się po nim. Czy gdzieś mogą tu być dokumenty, te których szukałem? Stało tu wielkie drewniane biurko. Cała ściana w półkami pełnymi książek. Kanapa ze śpiąca Mercedes. Barek i kolejne półki pełne książek.
Na tylnej ścianie było dwoje drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, a pomieszczenie za drugimi miałem właśnie poznać. Podszedłem do nich i nacisnąłem klamkę. Drzwi nie były zamknięte na klucz. Otworzyłem je i się zdziwiłem, a zarazem uśmiechnąłem. Były tam schody prowadzące w dół. Namacałem jakiś włącznik. Był na ścianie po prawej stronie schodów. Kiedy rozbłysnęło światło zobaczyłem, że schody prowadzą w dół. Wróciłem się i częściowo ubrałem. Zszedłem po nich i na końcu ukazał mi się długi oświetlony korytarz. Musiał prowadzić do fabryki.
Ruszyłem nim i po kilku minutach dotarłem do kolejnych schodów prowadzących w górę i kończących się drzwiami. Przyłożyłem do nich ucho i nasłuchiwałem. Nic nie słyszałem. Powoli zacząłem je otwierać. W środku świeciło się światło jednak wyglądało, że jest pusto.
Wszedłem do środka. Pomieszczenie było dość sporej wielkości. To było biuro. Były tu rozłożone różne szkice. Projekty, tabele z wyliczeniami i inne dokumenty. Stolików było kilka. Wyciągnąłem z kieszeni mały aparat fotograficzny i zacząłem robić wszystkiemu co znalazłem zdjęcia. Trwało to dobre kilkanaście minut. Nagle usłyszałem czyjś głos dobiegający z korytarza. Miałem już wszystko czego szukałem. Wróciłem do korytarza i zbiegłem szybko na dół. Korytarz też pokonałem bardzo szybko i po kilku minutach leżałem już rozebrany obok Mercedes budząc ją pocałunkami.
– Ale zasnęłam. Wymęczyłeś mnie. – Powiedziała to przecierając oczy.
– Ja, Ciebie? – Uśmiechnąłem się.
– Chodź tu do mnie. – Powiedziała to i sama wspięła się na mnie siadając mi na brzuchu.
– Jak miło? – Powiedziałem.