Książki online

Odcinek 10

Odcinek 10

Berlin - styczeń 1942 

Siedzieliśmy sobie w trójkę pijąc herbatkę i słuchając opowieści z życia Laury. Słuchałem i chłonąłem wszystko jak gąbka, która leżała przez wieki na pustyni wypalana w dzień przez promienie słońca, a nocą wymrażana.

Nie chciałem stracić ani jednego jej słowa. Jej opowieści mnie tak wciągnęły, że straciłem rachubę czasu. Minęło kilka godzin. 

– Babciu. Myślę, że trzeba odpocząć. – Powiedziała wnuczka. 

– Chyba się zasiedziałem. – Odezwałem się szybko. 

– Proszę jeszcze zostać. – Oponowała babcia. 

– Z miła chęcią. Może? Jeśli to nie problem odwiedzę Państwa innego dnia. 

– Oczywiście. Zapraszamy. – Powiedziała wnuczka Laura. 

Pożegnałem się i wyszedłem. Umówiliśmy się, że odwiedzę ich za dwa dni. W Berlinie byłem z konkretną sprawą. Wieczorem miałem spotkanie z ojcem Mercedes. Zaprosili mnie do swojej rezydencji. Był to dom wybudowany niedaleko fabryki. Fabryki, do której chciałem się dostać. Wiedziałem również, iż w domu jest jego gabinet i w tym gabinecie trzyma część dokumentów. Miałem nadzieję, że się tam dostanę. Miałem plan jego domu. Został narysowany na kawałku płótna przez jednego ze służących. Zaznaczył w nim wszystkie pomieszczenia, drzwi i okna oraz większe meble. Na mapie brakowało tylko szkicu pomieszczeń w których przesiadywał pan domu. Podobno nie były nawet zamknięte na klucz, ale nikt tam nie wchodził. 

Kiedyś jeden ze służących pomylił pomieszczenia i wszedł to jego gabinetu. Nikogo tam nie było, a on natychmiast wyszedł. Jednak, ktoś go zauważył i to zgłosił. Ojciec Mercedes osobiście go wychłostał i oskarżył o kradzież. Tamtego skazano i wsadzono do więzienia, gdzie bardzo szybko odebrał sobie życie. Zapewne z pomocą pana domu. Cała służba znała tą historię. Każdy nowo zatrudniony był ostrzegany, że tak skończy, jeśli tam wejdzie.  Jedyna osoba, która mogła tam wejść to był lokaj. Czasami pojawiała się tam jego żona i córka. Miałem zamiar dostać się do środka właśnie dzięki Mercedes. Ślicznej i głupiutkiej jego córce. Nie byłem typem człowieka, któremu pasowało wykorzystywanie kobiet. Jednak tu ważyły się losy wojny. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział co dzieje się w obozach i do czego doprowadzi holokaust.  

Dotarłem do domu Mercedes. To wyglądało nie jak dom, a jak rezydencja. Całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie. A naprawdę widziałem już sporo. Cały budynek był pomalowany na biało. Wejście było obsadzone krzewami, o które zapewne od wiosny do jesieni ktoś dbał. Drzwi wejściowe były masywne i pięknie zdobione. Na środku była kołatka. Chwyciłem ją w dłoń, zastukałem i czekałem. 

Ktoś nie usłyszał. Drzwi otwierały się wolno. Kiedy były już na tyle uchylone, że mogłem dostrzec wnętrze oniemiałem. Po drugiej stronie stała Mercedes. Była ubrana w futro z lisa.  

– Dzień dobry nieznajomy. – Powiedziała swoim słodkim głosem. 

No to zapowiada się ciekawie – pomyślałem. 

– Dzień dobry – odpowiedziałem. 

– Zapraszam do środka - powiedziała robiąc mi przejście.  

– Czy my się gdzieś wybieramy? – Zapytałem, bo miałem się tu spotkać z jej ojcem. 

– Tak, zabiorę Cię w egzotyczną podróż.  

– Podróż? - powiedziałem nie ukrywając mojego zdziwienia.

Fragment

"Widok był przerażający. Głowa opadła mu w dół. Włosy zasłaniały twarz. Całe ciało było zalane krwią, która ciekła z gardła. Widok przypominał mu rysunek Leonarda Da Vinci przedstawiający proporcje człowieka. Ten jednak nie był nagi, a ubrany cały na czarno."