Książki online

Odcinek 3

Odcinek 3

Katowice - Obecnie.

Kiedy znaleźliśmy się przy samochodzie ten sam się otworzył. Miał biały kolor i jak przystało na te czasy był napędzany silnikiem elektrycznym. Jego wygląd nie był dla mnie zaskoczeniem widywałem sporo takich na ulicach.

Ten model potrafił same poruszać się po ulicach. Dziewczyna siadając za kierownica włączyła tryb manualny.  

– Gdzie jedziemy? – Zapytałem. 

– Zobaczysz. Wyluzuj, nic Ci nie grozi – dodała zerkając na mnie. 

– Staram się, ale nawet nie wiem jak Ci na imię? 

– Teraz czy kiedyś? 

– Co oznacza to pytanie? Teraz czy kiedyś? 

– Teraz nazywam się Aldona Wiśniewska. 

– Miło mi. Zakładam, że nie muszę się przedstawiać. 

–  Nie, nie musisz. Ale byłoby miło - zaśmiała się i dodała. - Miłoszu. 

Ja nic na to nie odpowiedziałem. Zastanawiałem się kim ona jest do cholery i co o mnie wie? Czy się denerwowałem? Zapewne tak. Starałem się jednak tego nie okazywać. Jej pewność siebie mnie troszkę irytowało. Jednak przez te wszystkie lata nauczyłem się panować na emocjami. Może inaczej bym to określił. Starałem się nad nimi panować.  

– To, ile lat Cię tu nie było? – wyskoczyła. 

– Sporo – odparłem bez emocji. 

– Czy ty zawsze byłeś takim zgredem? Wiem, wiem człowiek gnuśnieje z wiekiem.  

– Czasami. 

– Ja mieszkam tu od pewnego czasu i czekałam na Twój powrót.  

– Czekałaś? 

Zbyła moje pytanie tak jak by gonie słyszała. 

– Wiesz, że nie jesteś wyjątkowy? 

– A, dlaczego miałbym być wyjątkowy? 

– Przestań! Jestem taka sama jak Ty i jest nas więcej. 

– Więcej? - starałem się opanować emocje. 

– O, jakieś emocje. Ale masz rację. Tylko emocje potrafią nas zdradzić – powiedziała poważnym tonem. 

Ja już nic na to nie odpowiedziałem. Jechaliśmy dalej w stronę Chorzowa. Zerkałem przez okno samochodu i oglądałem okolicę. Zmieniło się tu sporo. Przez środek Katowic została wybudowana nowa droga. Omijała słynne w pewnych czasach rondo. Po chwili zjechała pod sporej wielkości centrum handlowe. Wjechała na parking i się zatrzymała na jednym z wolnych miejsc.  

– Jesteśmy na miejscu. Jest tu sporo sklepów z odzieżą. Oprowadzę Cię.  

– Dzięki. Myślę, że dałbym sobie radę. 

Ona nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła. Pomaszerowałem za nią jak owieczka na rzeź. Kiedy tylko weszliśmy do środka dziewczyna się odezwała. 

– Na początek zapraszam Cię na kawę. 

–  OK – odparłem chłodno. 

– No daj spokój. Wszystko Ci wyjaśnię, ale jak przyjdzie na to pora.  

– Ja myślę, że teraz jest odpowiednia pora na wyjaśnienia. 

– Jaką kawę lubisz? - zmieniła temat. 

– Może być czarna. 

Kiedy podeszliśmy do stolika prawie natychmiast obok pojawiła się młoda kelnerka. Jak większość kobiet i ta uśmiechnęła się do mnie. Odpowiedziałem tym samym. Na widok wymiany naszych uśmiechów moja towarzyszka odezwała się. 

– Poproszę o dwie czarne kawy.  

Ja tylko wzruszyłem ramionami i usiadłem. Cała ta sytuacja zaczęła mnie męczyć. W dodatku cały czas szukałem w pamięci jej twarzy. Czy w tym autobusie to była ona? Czy mówiła prawdę? Poczekamy i zobaczymy - pomyślałem. Nauczyłem się przede wszystkim słuchać. Nic mnie nie goni czasu mam sporo. W pewnym momencie przestał mieć dla mnie znaczenie. Cały czas ją obserwowałem.  

– Czy spotkaliśmy się już kiedyś? - zapytałem. 

– Widzę, że się rozkręcasz - zaśmiała się. 

– Pytam, bo po prostu nie pamiętam. 

– Nie, nie było okazji. Ale wiem o Tobie sporo. 

– Czy powinienem się czegoś obawiać? 

– A masz czego? - zapytała zalotnie. 

– Żartuję - dodała. 

Patrzyłem jej prosto w oczy. Było w nich coś takiego spokojnego, ale i bardzo dojrzałego. Miałem tez wrażenie, że ukrywa coś za tą maską wesołości. 

– Wiem kim jesteś i potrzebuję Twojej pomocy. Pojawił się ktoś kto na nas poluje. Dwa dni temu w Gdańsku doszło do morderstwa. Ofiarą był ktoś taki jak Ty i ja. Boję się, że będę następna. Znalazłam Cię tylko dlatego, że on dał mi Twój adres. Powiedział, że właśnie dzisiaj wrócisz do Katowic. Powiedział mi, że mi nie zaufasz bez konkretnej informacji. Powiedział mi, żebym przypomniała Ci wioskę. Nie wiem co to znaczy, ale właśnie tak mi powiedział. 

Podniosłem rękę, żeby przestała. Dalej na nią patrzyłem, ale nie wierzyłem w to co mówi. To było niemożliwe. Nie mogła tego wiedzieć. Nic tu nie pasowało. 

– Dobrze. Powiedzmy, że Ci wierzę. Kolor oczu? 

– Co kolor oczu? 

–  Jaki miał kolor oczu? - zapytałem bardziej stanowczo. 

W jej oczach pojawiły się łzy i strach. 

– Takie jak Twoje. Miał dokładnie takie same oczy.  

Fragment

"Widok był przerażający. Głowa opadła mu w dół. Włosy zasłaniały twarz. Całe ciało było zalane krwią, która ciekła z gardła. Widok przypominał mu rysunek Leonarda Da Vinci przedstawiający proporcje człowieka. Ten jednak nie był nagi, a ubrany cały na czarno."