Katowice - Obecnie.
Jestem typowym blondynem o niebieskich oczach. Wyglądam na 35 lat i nie rzucam się w oczy. Ktoś kiedyś powiedział, że mam sympatyczny wyraz twarzy. Ten właśnie sympatyczny wyraz twarzy wiele razy uratował mi życie. Wzbudzał pełne zaufanie u moich rozmówców. Nie jestem zbyt wysoki, chociaż tam skąd pochodzę byłem uznawany za wysokiego. Kiedy byłem nastolatkiem mama zawsze zwracała uwagę na to jaki jestem wyrośnięty.
– Miłek. Bóg da, a będziesz wielki jak jakiś Pan.
– Wołała jak widziała mnie biegającego wśród kolegów.
W mojej wiosce byłem jednym z najwyższych ze wszystkich chłopaków. Tylko Boguś mnie wyprzedził, ale mówili, że ma dwie wiosny więcej niż ja. Wołali na mnie tyczka. Kiedy to sobie przypominam pojawia się uśmiech na mojej twarzy.
Wspomnienia wracają. Często nie w najmniej oczekiwanym momencie. Aż dziw bierze, że tyle pamiętam. Ale wracając do mojego wyglądu i wzrostu to dzisiaj idąc ulicą jestem zdecydowanie niższy niż większość mijających mnie ludzi. Nie mam w sobie nic szczególnego. Zawsze tak uważałem.
Siedzę sobie na ławeczce na całkiem odnowionym peronie w Katowicach. Lubię perony. Miejsca takie jak to potrafią mnie uspokoić i przywołują wiele wspomnień. Oczywiście nie jest to jedyny taki peron. Zawsze, kiedy przenoszę się z miejsca na miejsce spędzam sporo czasu na dworcu. Przed wyjazdem i po przyjeździe. Pojawiają się tu nowi ludzie, nowe twarze i każda z tych twarzy ma swoje miejsce w tym świecie. Każda opowiada jakąś historię.
W moim kierunku idzie mężczyzna w garniturze z małą aktówką. Idzie sam rozglądając się w koło. Wygląda tak jak by czegoś szukał. Głowę ma skierowaną lekko ku górze. Szukał tablicy, na której wyświetlają się informacje o kursujących pociągach. Kiedy ją dostrzegł zatrzymał się i popatrzył na trzymany w drugiej dłoni telefon. Zapewne sprawdzał bilet. Zatrzymał się tak nagle, że idąca tuż za nim młoda dziewczyna będąca wpatrzona w swój telefon uderza w niego głową. Mężczyźnie na twarzy pojawił się grymas zdenerwowania. Dziewczynie telefon wypada z ręki i z delikatnym trzaskiem wylądował na betonowym peronie. Mężczyzna się odwraca, odstawia swoją aktówkę i podnosi jej telefon. Podaje go dziewczynie. Ta zawstydzona przeprasza go i odbierając telefon dziękuje z czerwieniąc się. Mężczyzna uśmiecha się, zabiera swoją aktówkę i odchodzi. Zatrzymuję się kilkanaście metrów dalej, gdzie zaczyna przeglądać swój telefon. Dziewczyna przechodzi dalej.
Na peronie jest już sporo ludzi. Do odjazdu pociągu jest jeszcze około 20 minut. Pociąg z tego peronu odjeżdża do Warszawy. To jedno z największych miast w tym kraju.
Czy ja gdzieś jadę? Nie, ale za jakiś czas będę musiał się przenieść z tego miasta do innego. Do jakiego? Nie wiem. Jak przyjdzie pora to zdecyduję. Mieszkałem już w naprawdę wielu miejscach. I co za tym idzie w różnych krajach. Odwiedziłem wszystkie kontynenty. Latałem, pływałem i chodziłem pieszo. W każdym miejscu na ziemi miejsca takie jak to są bardzo podobne. To tutaj przeplatają się losy mieszkańców tego świata.
"Pociąg relacji Kraków - Gdańsk podjedzie na tor piąty przy peronie drugim". – Dobiega z głośników.
Po kilku minutach pociąg podjeżdża. Zwalnia i się zatrzymuję. Drzwi się otwierają. Ludzie wysiadają i wsiadają. Mężczyzna z aktówką wsiada do środka i znika w środku. Dziewczyna wsiada do kolejnego wagonu. Po chwili drzwi się zamykają, pociąg powoli się rozpędza, a peron pustoszeje. Zostałem tu sam. No może nie sam. Są jeszcze ludzie opuszczający peron i mieszkający tu na stałe obywatele dworca.
Pora wracać. Siedziałem tu kilka godzin przyzwyczajając się do otoczenia. Przyjechałem z Pragi. Mam ze sobą mały plecak, telefon i kilka drobiazgów. Ostatni raz byłem tu 30 lat temu.
Obraz wygenerowany w usłudze Copilot.